balans

Mój sposób na work-life BALANCE 🧘🏻‍♀️

Drogi pamiętniku..

Zabawne jest to, jaki niespodziewany zwrot akcji nastąpił w moim życiu całkiem nie tak dawno temu, bo dziś mija rok, odkąd zdecydowałam się wprowadzić dość spore zmiany w wielu sferach mojej codzienności. I nie bez powodu wybrałam taki temat na dzisiejszy wpis. Chciałabym powiedzieć wam, co takiego zmieniło się w moim życiu i jak ten work-life balance wyglądał jeszcze przed chwilą. 

Praca nad głową, to była jedna z lepszych decyzji, którą podjęłam. A wiesz dlaczego?
Bo teraz wszystko tam wygląda łatwiej. Ale o tym mówiłam więcej w moim ostatnim podcaście, więc jeśli masz ochotę, to koniecznie wpadnij posłuchać.

| TERAZ

Każdy problem, który pojawia się na mojej drodze, nie jest już tak duży, jak byłby jeszcze niedawno.

Każde wyzwanie, owszem jest czymś nowym — często nawet towarzyszy mi nutka ekscytacji i strachu, ale lubię to uczucie, i na pewno nie jest tym, z czego rezygnuję łatwo, kiedyś zapewne wolałabym oddać to walkowerem.  

Każda zmiana, którą wprowadzam, jest okazją do poprawy komfortu mojego życia, a nie obawą i powodem do stresu, czy dam radę trzymać się tego na stałe i czy to aby na pewno nie jest stratą czasu. Teraz myślę, że nawet jeśli z tego zrezygnuję, to chcę przekonać się na własnej skórze, że to jednak nie jest dla mnie.

| KIEDYŚ | I zadając mi pytanie jeszcze przed momentem, jak rozumiem work-life balance, powiedziałabym, że balansem będą dla mnie wakacje pod palmą i może jakiś drobny ruch, ale bliżej byłoby do wieczorów z butelką wina niż biegu wzdłuż plaży.

| TERAZ | nie wyobrażałabym sobie zafundować takich wakacji. Wypełniłabym je po brzegi w różnych aktywnościach. Lubię biegać w terenie, bo daje mi to możliwość odkrywania nowych tras, a przy tym podziwiania pięknych widoków w towarzystwie doładowujących mnie rytmów. Odwiedzając nowe miejsce, czułabym wręcz podekscytowanie na myśl o połączeniu podróży z realizacją jednej z moich pasji. 

Pierwszy raz udało mi się tego doświadczyć na wakacjach w Hiszpanii z moimi rodzicami. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do tego wyjazdu, gdyż już intensywnie działałam nad realizacją swoich planów. Później natomiast doszłam do wniosku, że wcale nie muszę rezygnować z tej codziennej rutyny. Był czas na leżenie na plaży, ale również czas na bieg wzdłuż plaży. I ciężko było mi uwierzyć, że to smakuje inaczej niż standardowy bieg w terenie, do momentu, aż tego nie posmakowałam.
Nigdy nie zapomnę uczucia, które mi wtedy towarzyszyło, coś pięknego! ☺️

| KIEDYŚ | Balansem byłby dla mnie weekend ze znajomymi, ale wyglądałby on zgoła inaczej niż teraz. Często na takich spotkaniach sięgałam po alkohol, i mimo że był on spożywany od okazji, to zazwyczaj miał za zadanie wyluzować mnie, sprawić, że mój humor będzie lepszy dzięki tym spożytym %% i może on nie był główną atrakcją spotkania, to w mojej głowie był jako taki punkt „must have”.

| TERAZ | z kolei z chęcią wyskoczyłabym z nimi na dobrą kawkę, jedzonko, w góry na snowboard/ narty, na zajęcia tańca, rowery, długi spacer, ugotowałabym/ upiekłabym coś z mojego menu i jakoś fajnie zaaranżowała ten czas. 

I nie patrzę na sprawę zero-jedynkowo  — spotykamy się ze znajomymi i oni pozwalają sobie na zabawę w towarzystwie drineczków, wina, czy czego tam lubią, ale w moim przypadku jest on niepotrzebnym dodatkiem do tego, żeby fajnie spędzić czas. I super, bo wszyscy potrafią to uszanować.

Moim celem jest tutaj pokazać kontrast, jakie myślenie było ze mną kiedyś, a jak zmieniło się ono na przestrzeni tego krótkiego czasu i że jeśli taka jest twoja wizja na życie, ale teraz wydaje ci się to czymś niemożliwym, to ja z ręką na ♥️ powiem ci, że to jest do zrobienia 😛

| KIEDYŚ | Wierzyłam również w to, że rzeczy materialne, które gromadzę, są w stanie zrekompensować mi smutek, gorsze momenty, ale też często zbudować moje szczęście. Okazało się, że w ten sposób okłamywałam sama siebie, może dlatego, że wtedy jeszcze nie wiedziałam, co tak naprawdę wywołałoby u mnie to uczucie prawdziwego szczęście. 

| TERAZ | to moje MARZENIA na bucket liście i CELE są tym, co dodaje mi energii każdego dnia, tym, co sprawia, że chce mi się pracować jeszcze więcej i ciężej (choć to pojęcie jest względne, bo im więcej pracuję, tym bardziej zaczynam to kochać, a mniej widzieć w tym ciężkiej pracy). 

| TERAZ | Balansem jest również wypad na saunę, a jeszcze bardziej lubię seanse saunowe, wieczorny relaks z książką i herbatą, wyjście na spacer ze słuchawkami w uszach i zatopienie się w moich ulubionych kawałkach, medytacja, praktykowanie jogi, rozciąganie, lekcje bachaty, warsztaty taneczne, francuski, nagrywki do znajomych i wymienienie się doświadczeniami ostatnich dni, tygodni czy miesięcy, gotowanie/ pieczenie, w trakcie którego wjeżdża dużo śpiewu i ruchu, wypad na kajaki, rower, rolki w lecie, wizyta u mojej babci w Poznaniu, spędzenie czasu z moją siostrą — granie w gry, rysowanie, malowanie i rozwijanie jej pasji.

I wszystko to, o czym piszę, to jest mój sposób na równowagę. Dla każdego z was będzie wyglądał on trochę inaczej, jeden może czerpać go w trakcie leżenia przed TV, oglądaniu Netfliksa/ Youtube’a, dla drugiego odskocznią będzie sport, taniec, śpiew. 
I kiedyś też powiedziałabym, że Neflix jest moim sposobem na relaks, i nadal do niego wracam, ale już na pewno nie tak intensywnie jak to było kiedyś. 

Moim balansem okazały się wszystkie drobne rzeczy, których kiedyś nie dostrzegłam, i czynności, które początkowo wymagały ode mnie dużej determinacji, zaangażowania i upartości w realizowaniu ich z dnia na dzień, a z czasem dały/ dają mi prawdziwe szczęście, a także spełnienie. 

Wierzę, że każdy może je znaleźć, jeśli pojawi się tylko iskierka chęci zmiany, odrobina wiary, a za tym pójdzie samodyscyplina w dążeniu do nich. 

Tego z całego 🫶🏻 Tobie życzę!

Trzymaj się ciepło,
Annie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *